Moja Nemezis

Zmiana… Kto się jej nie boi? Jesteśmy tak przyzwyczajeni do swojego porządku życia, że zmiana budzi w nas starch. Tak jak Nemezis w starożytnej Grecji. Siała postrach, gdyż nienawidziła nieładu i niesprawiedliwości. Bogini zemsty i przeznaczenia. Obawiali jej się wszyscy, i śmiertelnicy i Bogowie.

Nemezis to również tytuł piosenki mojej ukochanej Alanis Morissette z jej najnowszej płyty. Ta płyta, to taki mój prezent urodzinowy, ukazała się dokładnie tego samego dnia. A piosenka jest totalnie o mnie. Wierzcie mi, że kiedy wsłuchałam się w jej słowa to łzy leciały mi po policzkach. Piękny i wzruszający tekst.

Zmiana… wywołuje niepokój, starch, przynosi cały wahlarz emocji często skrajnych. Nie chcemy zmian, zwłaszcza tych niezapowiedzianych, na które nie mamy wpływu. Ten rok nam pokazał dobitnie figę z makiem! Możesz sobie człowieku planować, wyliczać, organizować, a i tak los czasami gra nam na nosie.

Tacy jesteśmy mądrzy i wierzymy, że osiągnęliśmy pewien poziom stabilizacji, a tak naprawdę to złudzenie. Wszystko dokoła nas się nieustannie zmienia, nawet my sami się zmieniamy i to często niezauważalnie dla nas samych. Bo to raz się okazało, że lubiliśmy jeździć w góry, a tu nagle odkrywamy, że jednak morze nas bardziej uspokaja. Przykład jeden z wielu.

Nasze życie co chwilę zaczyna się od nowa. To czego doświadczyliśmy w przeszłości wcale nie oznacza, że nie możemy zacząć wszystkiego od nowa i musimy tkwić w niewygodnych czy wręcz toksycznych sytuacjach. Przeczież 5 minut temu to już przeszłość i już tego nie zmienimy. To z czego jesteśmy niezadowolone możemy następnym razem poprawić.

 

Czy da się przygotować do zmiany?

 

To zależy czy ją planujemy, czy spada na nas jak grom z jasnego nieba. Jeżeli planujemy zmianę, wszystko jedno, czy to pracy, mieszkania, partnera czy czegoś innego to jesteśmy w stanie określić co nam nie pasuje i czego szukamy. Boimy się, ale to co mamy nie zaspokaja naszych potrzeb. Wtedy jest nam łatwiej podjąć świadomą decyzję i szukać nowych rozwiązań.

 

Jeżeli jednak zmiana nas zaskakuje, zwłaszcza jak jest dla nas nieprzyjemna i kompletnie się jej nie spodziewamy, to w pierwszym momencie wydaje nam się, że to koniec świata. Pozwólmy sobie na te emocje i nie ukrywajmy ani strachu, ani łez. Im szybciej to z siebie wyrzucimy tym szybciej będziemy w stanie dostrzec pozytywne aspekty tej zmiany. Bo zawsze takie można znaleźć. Chociaż niewidoczne dla oka na początku to jednak z perspektywy czasu okazują się dla nas swoistą metamorfozą, która mimo, że zamknęła drzwi, to otworzyła nam okno.

 

Ja w permanentnym procesie zmiany jestem od ponad trzech lat. Chodzę górami i dolinami, czasem tunelami, gdzie długo nie widzę żadnego światełka. Co pomaga? Porządek dnia – ćwiczenia z aplikacją Ani Lewandowskiej (innych nie testowałam, ale pewnie też są ok), joga i medytacja wieczorami. Pomaga poczucie misji, którą odkryłam rok temu i cały czas powoli, ale konsekwentnie ją realizuję. Nie było łatwo, ale zaufałam temu procesowi i odpuściłam, bo nie warto kopać się z koniem. Absolutnie kluczowe jest wsparcie przyjaciół i rodziny, którzy ze mną są cały czas w tej zmianie. Jestem im niezmiernie wdzięczna za czas i cierpliwość. Takich ludzi obok siebie życzę każdemu, nawet ludziom mi nieprzychylnym. Niech im będzie!

 

Cytując Alanis i jej piosenkę na koniec (nie da się tego ładnie przetłumaczyć, albo ja nie umiem J) życzę Wam otwartości i zaufania do zmian.

 

Change, you are my nemesis

Transition, I hold my breath

This about-face, I’m excited

I’m excited yet, I’m filled with despair anticipation and dread

This metamorphosis closed the door and opened the window.

Komentarze

  1. WWW.XMC.PL

    Dobry przyjaciel widzi pierwszą łzę, łapie drugą i powstrzymuje trzecią.

  2. Pianino

    Szata graficzna ok, podoba mi sie:) zapraszam do siebie…

Komentowanie zostało wyłączone.